poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Co teraz?

Przechodzę kryzys. Płaczę, bo nie mogę na siebie patrzeć. Niestety marzec nie był dla mnie owocny.Stąd brak zestawienia. Według mojej wagi przytyłam kilogram. Do dupy, nie?

Problem jest złożony. Niestety każdy mały grzech odbija się na mnie. Teraz wiem, że to walka na całe życie. Bez pozwolenia na dłuższe chwile słabości. Moje hormony maksymalnie zwalniają metabolizm. Nic nie pomogą ćwiczenia, jeśli nie będę pilnować jedzenia.

Stanęłam więc przed porażką. Mała bitwa została przegrana. Mam ochotę się poddać. Nie widzę efektów. Ale wiem też, że nie mogę sobie na to pozwolić. Co jeśli się poddam? Będę grubasem przez całe życie!!!

Stanęłam więc przed pytaniem. Chcę być gruba i to akceptować, czy chcę być szczupła i podjąć się walki?

Czy będę potrafiła zaakceptować siebie-grubasa? Siebie otyłą, niemogącą się zmieścić w większość ciuchów? Czy będę szczęśliwa? Proces tycia się nie zatrzyma. Jeśli teraz czegoś nie zrobię, będę coraz grubsza.

Czy taką siebie chcę?

NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Czas opłakać porażkę, otrzeć łzy i PRACOWAĆ dalej!

Wytrwale!!!

Bo muszę.
Bo nie mogę inaczej.
Bo chcę.

^^Miśka

sobota, 28 marca 2015

Warto ćwiczyć?

Ostatnio Grubaska (http://grubaskawmalymmiescie.blog.pl/35-powodow-dla-ktorych-warto-cwiczyc), która swoją drogą od dawna gruba już nie jest (zazdrość i podziw!) opublikowała 35 powodów, dla których warto ćwiczyć. Postanowiłam ją zacytować.

Warto ćwiczyć bo…
  1. Aktywność fizyczna wprawia człowieka w lepszy nastrój.
  2. Treningi pomagają utrzymać odpowiednią wagę.
  3. Ćwiczenia sprawiają, że stajemy się atrakcyjniejsi fizycznie niż byliśmy dotychczas.
  4. Ćwiczenia poprawiają zdolność do przyswajania wiedzy, do uczenia się.
  5. Dzięki ćwiczeniom budujemy poczucie własnej wartości.
  6. Ćwiczenia poprawiają nasze zdolności psychiczne.
  7. Aktywność fizyczna wzmacnia układ odpornościowy.
  8. Ćwiczenia redukują stres.
  9. Treningi czynią z nas szczęśliwych ludzi.
  10. Ćwiczenia opóźniają proces starzenia się.
  11. Regularny wysiłek fizyczny poprawia koloryt naszej skóry.
  12. Ćwiczenia wpływają korzystnie na wydajność naszego snu.
  13. Ćwiczenia poprawiają pracę, funkcjonowanie naszych stawów.
  14. Treningi poprawiają moc, siłę naszych mięśni.
  15. Aktywność fizyczna wyostrza naszą pamieć.
  16. Ćwiczenia pomagają kontrolować nasze nałogi.
  17. Dzięki aktywności stajemy się pewniejsi siebie.
  18. Treningi wydłużają nasze życie, dzięki nim możemy dłużej pożyć i cieszyć się naszym jestestwem.
  19. Ćwiczenia wzmacniają kości.
  20. Ćwiczenia wzmacniają serce.
  21. Ćwiczenia zapobiegają przeziębieniom.
  22. Ćwiczenia poprawiają poziom cholesterolu.
  23. Aktywność fizyczna obniża ryzyko zachorowania na nowotwór.
  24. Treningi obniżają wysokie ciśnienie krwi.
  25. Treningi zmniejszają ryzyko zachorowania na cukrzycę.
  26. Dzięki ćwiczeniom walczymy z demencją (demencja = otępienie, spowodowane uszkodzeniem mózgu, znaczne obniżenie się sprawności umysłowej)
  27. Ćwiczenia uodporniają człowieka na ból fizyczny.
  28. Aktywność fizyczna chroni przed popadnięciem w stan depresji.
  29. Ćwiczenia zapobiegają utracie mięśni.
  30. Ćwiczenia poprawiają dopływ tlenu do komórek.
  31. Treningi maja wpływ na samokontrolę. Dzięki nim lepiej radzimy sobie z emocjami.
  32. Aktywność fizyczna zmniejsza poczucie zmęczenia.
  33. Ćwiczenia zwiększają popęd seksualny i satysfakcję z „pożycia łóżkowego”.
  34. Treningi czynią życie bardziej ekscytującym.
  35. Ćwiczenia poprawiają JAKOŚĆ ŻYCIA.
Dzięki Kala!

PS GOSLINGOWI SIĘ NIE ODMAWIA!

^^Miśka

niedziela, 1 marca 2015

Rachunek sumienia - luty 2015

O ile ze stycznia byłam bardzo zadowolona, o tyle z lutego już niekoniecznie... Sporo przeszkodziło mi w ćwiczeniach... Wyjazdy, złe samopoczucie, choroba, a w końcu także własne lenistwo i skłonność do wymówek. No nic. Mam za swoje, w marcu będę bardziej uważać na swoje odżywianie i pilnować ćwiczeń.
Założyłam, że w lutym schudnę przynajmniej 2 kg, ale wiedziałam, że to wersja optymistyczna, bo moje ciało jest niestety niezbyt przychylne w kwestii tracenia wagi. Nie ma tragedii, bo nie przytyłam, ale wiem, że w marcu muszę się bardziej postarać.

Do rzeczy. W lutym na 28 dni przećwiczyłam jedynie 4. Udało mi się zrzucić ok. 1,2-1,5 kg (może nie jest to zbyt wiele, ale zawsze coś; poza tym razem z wynikami ze stycznia daje niemal 5 kg mniej, a to już sporo).

Według moich pomiarów z biustu umknął mi 1 cm, z brzucha 1 cm, z bioder 3 cm, z ud 2 cm. Talia bez zmian.

Podsumowując... Jestem zadowolona w stopniu średnim, bo powinnam zrobić więcej. Nie udało mi się w pełni zrealizować założonych celów. Z drugiej strony cieszę się, że mimo wszystko zgubiłam ponad 1 kg i kilka cm. To zawsze mały kroczek ku wielkim zmianom.

Dzisiaj odpuściłam dietę zupełnie. Babcia świętuje urodziny, więc był tort. Wieczorem zaserwowałam sobie pół paczki popcornu i pół szklanki coli (to straszny syf, ale jakoś miałam ochotę). Grzeszki, grzeszki... Więcej nie będę.

Cele na marzec:
- schudnąć przynajmniej 2 kg,
- ćwiczyć przynajmniej 3 razy w tygodniu,
- pić więcej wody,
- bardziej kontrolować jedzenie (jego jakość i ilość),
- budzić się wcześniej i jeść bardziej regularnie.

Do dzieła!


^^Miśka

wtorek, 24 lutego 2015

Dziennik Diety

Kolejny post z serii o wszystkim i o niczym, zacznę od mojego Dziennika Diety, który założyłam dzisiaj. Wspominałam wcześniej, że zapisywałam, co jem w kalendarzu, ale muszę w nim zostawić miejsce na inne zapiski, więc przeniosłam się do zeszytu. Oto on:



  




Mój obiad:


Kotlety mielone - indycze mięso, płatki owsiane lub otręby, cebulka i jajko. I da się bez bułki tartej :)
Czas dołączyć do tego wysiłek fizyczny :) Chcę wrócić do biegania, buty mam, w czwartek w Decathlonie chcę kupić leginsy :)

Dzisiaj na stronie Prawdziwe Kobiety Mają Krągłości przecztytałam ciekawy artykuł, odsyłam Was do niego:


Każdy z nas musi znaleźć swój sposób na dietę, zdrowy tryb życia lub po prostu sposób na życie ;)

Powodzenia rozleniwieni!

*Mizia*

czwartek, 19 lutego 2015

Nie rezygnuj

Mizia wyjęła mi parę rzeczy z ust. 
Przede wszystkim kwestia umiaru, który jest najważniejszy! Cóż, powtarzane wiele razy zdanie, że jeden grzeszek nie sprawi, że przytyjesz tak samo jak jeden zdrowy posiłek nie sprawi, że schudniesz, jest najprawdziwszą prawdą.

Jeżeli wiesz, że potrafisz się powstrzymać przed zjedzeniem całej czekolady, weź kostkę. Jeżeli nie, lepiej sobie daruj. A jeśli nastała chwila słabości i czekolada jakimś dziwnym sposobem zniknęła, nie uznawaj, że to zielone światło po więcej. Takie wyskoki są niekorzystne, to prawda, ale jeśli się już zdarzą, nie wolno odpuszczać. Trzeba działać dalej! Jedna noc i kilka ptasich mleczek, druga taka noc, trzecia... dwa tygodnie i masz kilogram do przodu. A zgubić już nie będzie tak łatwo. Niestety, osoby z tendencjami do tycia muszą w kwestii pokarmowych grzechów być wobec siebie bardzo surowe.

Temat drugi  ćwiczenia. Zawaliłam. Nie ćwiczyłam prawie dwa tygodnie. Najpierw nie miałam czasu (głupia wymówka), potem byłam chora. Co teraz? Nic!!! Żałuję i POPRAWIĘ SIĘ. Nie ma innego wyjścia z tej sytuacji. NIE MA.

Dlaczego ćwiczenia są takie ważne? Mówią w końcu, że dieta to 70% sukcesu. Racja, ale ważne są też: ciało, które ma nabrać jędrności, kondycja i wydolność, a przede wszystkim samopoczucie. Witajcie, kochane endorfiny! Poza tym, dość istotna sprawa  im więcej tkanki mięśniowej mamy, tym większe jest nasze zapotrzebowanie energetyczne, więc łatwiej będzie nam schudnąć. To szansa na wyjście z błędnego koła ociężałości i bezsensownych diet.


Co do bezsensownych diet. Nigdy nie wierzcie w cuda. Wspaniale czyta się o możliwości schudnięcia 10 kg w miesiąc, ale jest to najgorsza rzecz, jaką można zrobić (o ile w ogóle jest możliwa). To skazanie się na pewny efekt jojo i szok dla organizmu. Z reguły pozbywamy się w tym czasie wody (może to wywołać nawet niebezpieczne odwodnienie), a wypacane kropelki nie są naszym tłuszczykiem (nigdy nie są, o czym warto wiedzieć) i zamiast cieszyć, jedynie osłabiają. STOP! 

NIE dla wszystkich pierdół w tym stylu. Nie można chudnąć w tak szybkim tempie nie robiąc sobie krzywdy. NIE dla diet jednoskładnikowych, dla cudownych diet, szamańskich sposobów. NIE dla czarodziejskich suplementów! NIE NIE NIE.


Racjonalny sposób odżywiania (zdrowy!), ćwiczenia, pielęgnacja ciała, unikanie używek. Hasła powtarzane od lat. To takie oczywiste, a tak łatwo o tym zapomnieć... Nie dajmy się czarować. Jedyne, co może nam pomóc w walce z kilogramami, to nasze działanie.

^^Miśka

wtorek, 17 lutego 2015

Czy rozmiar ma znaczenie? I kilka refleksji o wszystkim :)

Podchodzę do tej notki, jak przysłowiowy pies do jeża. Jest wiele spraw, które chcę poruszyć. Wiele myśli, refleksji, czasami przepisów. 

Mamy połowę lutego... ciągle trzymam się diety, chociaż niestety muszę się przyznać do drobnych odstępstw - grzane wino w zeszłym tygodniu było jednym z nich. Nie pochwalam tego, ale też nie uważam, że z tego powodu mam klęczeć w grochu. Co więcej, takie "odstępstwa" czy "grzeszki" to dobra lekcja. Tak lekcja, dzięki temu sprawdzamy swoją wytrzymałość, ponieważ bardzo łatwo ulec, a później idzie już lawinowo. Błędne koło: "pozwoliłam sobie na coś niedozwolonego no trudno, skoro tak to nic więcej się nie stanie jak zjem jeszcze batona" (przykładowo). Nic bardziej mylnego! Nie chodzi o to żeby być zupełnie restrykcyjnym, bo ma to drugie dno: nasz organizm przyzwyczai się do tego tak bardzo, że po zrzuceniu zbędnych kilogramów dosłownie dostanie świra, zacznie magazynować. I niestety cała dieta ..... (dokończcie według uznania). Cały sekret tkwi w tym żeby znać umiar, grzane wino, kostka czekolady czy ciastko nikogo nie zabiło. Ważne żeby nie były to: cała czekolada czy opakowanie ciastek. Pozwoli to uniknąć efektu jojo, nie tylko dlatego, że nasz organizm będzie reagował szokiem, a przede wszystkim dlatego, że nauczymy się dobrych odruchów. Tak jak już mówiłam, sekret tkwi w tym żeby znać umiar!
Jednak w celu zminimalizowania ilosci odstępstw od diety, zaczęłam prowadzić dziennik odżywania, w nim zapisuje co jem i co pije. Póki co zapisuje to w kalendarzu, jednak być może przeniosę te zapiski do zeszytu. Mam nadzieję, że dzięki temu łatwiej mi będzie (jak na razie tak jest) kontrolować co jem i czy wypijam 1,5 l płynów dziennie. Poza tym można w nim również zapisywać ćwiczenia. Wiem, że u niektórych dziewczyn to się sprawdza, dlaczego więc u mnie miałoby nie pomóc?

No i ostatnia informacja, mały sukces, udało mi się zmieść w spodnie rozmiar mniejsze :) w które jeszcze w grudniu nie było opcji żebym przecisnęła szynki zwane udami. Teraz pasują jak ulał :)
i chociaż rozmiar nie jest sprawą najważniejszą....


Yeah, my momma she told me don't worry about your size
She says, boys like a little more booty to hold at night
You know I won't be no stick figure, silicon Barbie doll,
So, if that's what's you're into
Then go ahead and move along!
 


Tyle ode mnie! Obiecuję następnym razem notkę bardziej konstruktywną :)!


*Mizia! :)

piątek, 13 lutego 2015

Musli z jogurtem I

Dzisiaj biegnę z nową przepisową improwizacją.

Dwa plasterki ananasa, dwie łyżeczki otrębów żytnich, trzy łyżeczki amarantusa dmuchanego, dwie łyżeczki jagód goi, łyżeczka ziaren słonecznika, jogurt naturalny.

Ananas świeży (to pozwala nam uniknąć syropu z cukrem, a w lodówce całkiem obrany posiedział mi trzy dni).

Przestawiam bohaterów dzisiejszej kolacji: jagody goji i amarantus dmuchany.

JAGODY GOJI

Mają mnóstwo witaminy C. Można się sporo naczytać na temat ich pozytywnego działania (pojawiają się też opinie negatywne, cóż... trudno stwierdzić, kto ma rację, jednak zawsze można spróbować samemu; przykładowy artykuł pełny wątpliwości tutaj). UWAGA! Nie wolno ich spożywać w nadmiernych ilościach!

AMARANTUS DMUCHANY

Leciutki, gotowy do spożycia od zaraz (w przeciwieństwie do zwykłego, którego trzeba ugotować).

Cenne właściwości, czyli co w sobie kryje?
Amarantus zawiera więcej pełnowartościowego białka niż soja i mleko, więcej żelaza niż szpinak, magnezu i tryptofanu niż czekolada, więcej błonnika niż owies, więcej nienasyconych kwasów tłuszczowych niż inne zboża i więcej skwalenu niż tran pozyskiwany z wątroby rekina i oliwa. 
A do tego bardziej lekko strawną skrobię niż kukurydza, witaminy antyoksydacyjne A, C, E i z grupy B, cynk, potas, fosfor, kwas foliowy. W jego ziarnie nie ma glutenu, może być więc bezpiecznie spożywany przez osoby z jego nietolerancją - alergików i chorych na celiakię.
Jak wpływa na nasz organizm?
Reguluje gospodarkę lipidową i obniża poziom cholesterolu, zmniejsza ryzyko miażdżycy i chorób układu krążenia, wystąpienia zatorów, zawałów serca oraz udarów mózgu. Wspomaga przyswajanie wartościowych substancji z pożywienia i podnosi naszą odporność, co jest szczególnie istotne w okresie przesilenia wiosennego (jego skutki odczuwalne są już w lutym).
Źródło:http://www.styl.pl/zdrowie/diety/news-amarantus-zboze-xxi-wieku,nId,317306#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

Jedna łyżka (3 g) ma 12 kcal. Co ważne, ma sporo błonnika i białka. Już wiem, że zostanie u mnie na dłużej;)

^^Miśka