poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Co teraz?

Przechodzę kryzys. Płaczę, bo nie mogę na siebie patrzeć. Niestety marzec nie był dla mnie owocny.Stąd brak zestawienia. Według mojej wagi przytyłam kilogram. Do dupy, nie?

Problem jest złożony. Niestety każdy mały grzech odbija się na mnie. Teraz wiem, że to walka na całe życie. Bez pozwolenia na dłuższe chwile słabości. Moje hormony maksymalnie zwalniają metabolizm. Nic nie pomogą ćwiczenia, jeśli nie będę pilnować jedzenia.

Stanęłam więc przed porażką. Mała bitwa została przegrana. Mam ochotę się poddać. Nie widzę efektów. Ale wiem też, że nie mogę sobie na to pozwolić. Co jeśli się poddam? Będę grubasem przez całe życie!!!

Stanęłam więc przed pytaniem. Chcę być gruba i to akceptować, czy chcę być szczupła i podjąć się walki?

Czy będę potrafiła zaakceptować siebie-grubasa? Siebie otyłą, niemogącą się zmieścić w większość ciuchów? Czy będę szczęśliwa? Proces tycia się nie zatrzyma. Jeśli teraz czegoś nie zrobię, będę coraz grubsza.

Czy taką siebie chcę?

NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Czas opłakać porażkę, otrzeć łzy i PRACOWAĆ dalej!

Wytrwale!!!

Bo muszę.
Bo nie mogę inaczej.
Bo chcę.

^^Miśka