poniedziałek, 26 stycznia 2015

Kilka słów o "głodzeniu się" i "niegłodzeniu się"

Nie znam się na liczeniu kalorii, nigdy tego nie robiłam i w najbliższym czasie raczej nie zacznę, bardziej zależy mi na świadomym jedzeniu, oczywiście nie uważam, że liczenie kalorii jest czymś złym. Każdy ma swój sposób, najważniejsze, żeby nam smakowało i żebyśmy nie chodzili głodni! Bo głodzenie się to nie jest żadne rozwiązanie. Dlaczego?

„Głodzenie się to jeden z najstarszych i najprostszych sposobów odchudzania się. Głodówki są też metodą oczyszczania organizmu z toksyn i szkodliwych produktów przemiany materii. Niestety, długotrwałe głodzenie się może być niebezpieczne dla organizmu i prowadzić do szeregu niepożądanych dolegliwości, jak: zawroty głowy, nudności, osłabienie, permanentne zmęczenie czy bóle brzucha. Coraz częściej młode osoby, szczególnie nastolatki, głodzą się, gdyż chcą wyglądać jak modelki i gwiazdy show biznesu. Tymczasem nieprzemyślane głodówki mogą przyczynić się do rozwoju zaburzeń odżywania się.”

Co więcej:

„Drastyczne ograniczenie spożywanych pokarmów daje tylko pseudo-pozytywne efekty. Owszem, po jakimś czasie zmniejsza się obwód w niektórych partiach ciała i spada masa ciała, ale da się zaobserwować też wiele skutków ubocznych radykalnych diet, jak osłabienie, brak siły, chroniczne zmęczenie, apatia, drażliwość, zawroty głowy, omdlenia, bóle brzucha. Dolegliwości somatyczne stanowią sygnały ze strony ciała, że nie dzieje się z nim najlepiej, że kurczą się rezerwy energetyczne, że trzeba zacząć zdrowo się odżywiać. Tymczasem osoby zachęcone efektami odchudzającymi kontynuują głodówki, ignorują niepokojące objawy, skazując się na stopniową degradację organizmu. Spadek masy ciała w dużej mierzy wynika z redukcji wody w organizmie i z utraty tkanki mięśniowej. Tak naprawdę „pokłady tłuszczu” nie zostają naruszone, gdyż w sytuacjach nagłego spadku wagi organizm spowalnia procesy metaboliczne.
Mechanizmem obronnym organizmu staje się zwolnienie przemiany materii i ochrona nagromadzonych zapasów tłuszczu. Organizm jest mądry i potrafi zabezpieczyć się na „czarną godzinę” tak, jakby wychodził z założenia, że lepiej mieć trochę energii w postaci tłuszczyku w sytuacjach krytycznych, wymagających wykorzystania znacznych zasobów energetycznych.”



Tyle teorii.

Jestem zwolenniczką, jedzenia ŚWIADOMEGO tj. łączenia wartości odżywczych w sposób przemyślany i rozsądny. Wtedy nie musimy opierać się na tabeli kalorii, nasz organizm nie musi walczyć, jesteśmy pełni energii i dieta staje się przyjemniejsza :) 
Niestety nie ma jednej skutecznej diety dla wszystkich, każdy, kto chce stracić kilogramowy nadbagaż musi sam poznać na tyle swój organizm, żeby dowiedzieć się, co powoduje spadki, co wzrosty. Czego unikać, a na co można sobie pozwolić. 

U mnie dzisiaj białkowe śniadanie .
Bułka otrębowa (przepis zaczerpnięty z diety proteinowej, bo przecież chodzi o to żeby inspirować się i mieć otwarty umysł. Nawet jeśli jesteśmy przeciwni tej diecie to przecież nie znaczy, że nie można "ukraść" jakiejś choćby małej części). 

Przepis na bułkę otrębową:

2 łyżki otrębów owsianych
1 łyżka otrębów pszennych
1 jajko 
1 łyżka jogurtu naturalnego (próbowałam ze śmietaną, z maślanką, nawet z mlekiem - ze wszystkim wychodzi :) )
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia lub sody
przyprawy (sól, papryka słodka, oregano,  co kto lubi)

Wszystko mieszamy w małej miseczce szklanej. Wkładamy do kuchenki mikrofalowej na niecałe 4 minuty - z doświadczenia wiem, ze wystarcza 3,5. 

Bułkę można jeść ze wszystkim :) myślę, że nawet z dżemem by dobrze smakowała (o ile nie przyprawimy jej ziołami, chociaż są różne gusta ;) )

Wracając do mojego śniadania, bułkę posmarowałam twarożkiem, dałam kilka plastrów wędzonego kurczaka. Do tego pomidorki koktajlowe i kakao. Śniadanie mistrzów :) 


Żeby nie być gołosłownym oto moje śniadanko:



Mz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz