poniedziałek, 26 stycznia 2015

Nasz wspólny początek

Z potrzeby zmiany życia, zmiany siebie – nie od jutra, a od dziś! W naszych głowach narodził się pomysł stworzenia wspólnego bloga, by móc się wspierać w doskonaleniu się i walczyć z lenistwem. Każda z nas będzie miała swój kolor – ja fioletowy, Mizia – zielony. Jestem dobrej myśli, wierzę, że to początek wielkiej zmiany, na którą będą się składać zmiany malutkie, maluteńkie, prawie niewidoczne, a jednak ważne. Będzie to o nas, o naszej walce z kilogramami, motywacji, a także ćwiczeniach i przepisach preferowanych przez nas.

Moja historia jest długa, kompleksami sięga do podstawówki. Niestety dopiero na studiach (po odpowiednio wielkim przybraniu na wadze) odkryłam, że można i TRZEBA inaczej. Od kilku lat próbowałam walczyć, jednak różne czynniki mi przeszkadzały. Zaczynałam pełna entuzjazmu, z czasem było jednak coraz gorzej. Uciekałam na widok wagi, a słowo dieta było dla mnie jednym z najbardziej frustrujących. Zaczęłam mieć problemy z hormonami, to tylko pogorszyło sprawę. Powoli jednak dojrzewałam do zmiany. Zaczęłam więcej interesować się zdrowym stylem życia, ćwiczeniami oraz dietą – nie taką, która w ciągu miesiąca pozwoli nam zgubić 10 kg (zresztą nigdy takiej nie stosowałam), ale taką na całe życie –> zdrową. Miałam swoje wloty i upadki, miałam chwile zachwycenia („schudłam, w końcu czuję się atrakcyjnie”) i utraty sił („nie mogę patrzeć w lustro”). Dziś wiem, że trzeba WALCZYĆ. Zmiana trybu życia nie jest karą. To metoda na życie, która niesie nam zdrowie i radość. Z taką myślą zaczęłam ten rok. Bez postanowień na rok 2015, a raczej z postanowieniem na resztę życia. Będę walczyć!

Kilka słów ode mnie, mianowicie kilka rzeczy, które musiałam sobie uświadomić zanim naprawdę serio podeszłam do diety. Pierwsze i najważniejsze: dieta to nie kara! Fakt, nie jest to nagroda ;) To decyzja, a im bardziej świadoma, tym lepiej dla nas. Świadomość nie tyczy się jedynie świadomości własnego ciała – jego niedoskonałości i tego, co musimy/chcemy zmienić, ale również tego, co jemy i tego, że dieta to decyzja, ale nie na miesiąc, dwa, w najlepszym wypadku na 0,5 roku, TO DECYZJA NA CAŁE ŻYCIE. Jeśli (tak jak ja) masz skłonności do tycia, to nie stracisz ich razem z utratą kilogramów. Dlatego też jeśli po zrzuceniu 5/10/20kg wrócisz do złych nawyków, to mam dobrą radę. Oszczędź czas, nie zaczynaj diety. Bo to po prostu nie ma sensu…. Uwierzcie mi schudnąć jest bardzo łatwo, dużo trudniej jest wagę utrzymać (wiem coś o tym). Dlatego powtarzam jeszcze raz dieta to nie kara! Jest to istotne, ponieważ wiele z nas tak pojmuje dietę. Stąd później podjadanie – myślimy należy mi się, bo tyle wytrzymałam/wytrzymałem na zdrowym jedzeniu. Słowo klucz to – ZDROWE! Nasze zdrowie i dobre samopoczucie są najważniejsze. Jedząc zdrowo, dbając o siebie, swoje ciało, jednocześnie sami nagradzamy swoje „wysiłki”. Zmieniamy się nie tylko fizycznie, ale i psychicznie :) widząc zmiany – odczuwamy satysfakcje i jesteśmy szczęśliwsi. Świadomość walki też (dla mnie jest motywująca), wiem, że robię coś dobrego, coś dla siebie, lubię to uczucie, wiem, że może nie jutro, ale za jakiś czas zacznę zauważać zmiany. A nic tak nie cieszy jak luźne spodnie :D Uff.. chyba nie jestem zbyt dobra w motywowaniu, ale wiem jedno – jeśli serio podejdziemy do zmian, wtedy na pewno się uda. I właśnie o tym będzie ten blog, także czekajcie na szczęśliwe zakończenie.

Tymczasem jednak musimy rozpocząć naszą historię: diety, zmian, walki o lepszą wersję siebie :)!

Miśka & Mizia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz